Po niefortunnej porażce z Gambitem, Polacy musieli walczyć o awans w kolejnym meczu. Trafili oni na jedną z najbardziej utytułowanych drużyn w CS:GO - na Fnatic. Zdawało się, że to może być ciężki mecz dla "Virtusów" chociażby dlatego, że szwedzka ekipa wróciła do starego składu, z którym zdobyła wiele tytułów - Robin "flusha" Ronnquist i Jesper "JW" Wecksell wrócili z Godsent. Nic bardziej mylnego - najlepszy polski zespół CS:GO zmiażdżył Olofa "olofmeistera" Kajbjera i ekipę w mapach 2:0.
Pierwszą mapą (pick "Fnatików") był Mirage. Nie od dziś wiadomo, że chociaż Mirage nie jest mapą pierwszego wyboru dla "Virtusów", to mimo wszystko świetnie się na niej czują. Pokazali to właśnie w tym meczu. Wygrali pierwszą połówkę 9:6 i do końca mapy nie oddali prowadzenia, wygrywając 16:9.
Drugą mapą był Cobblestone, którą oczywiście piknęła ekipa z Polski. Virtus.pro pokazało, że mecz w systemie BO1 z Gambitem, kiedy przegrali właśnie na "Cobble'u", był niczym innym, a jedynie wypadkiem przy pracy. Mianowicie, Szwedzi zostali dosłownie rozbici na tejże mapie! Polacy byli tak świetnie dysponowali, że radzili sobie nawet w rundach pistoletowych, a jak powszechnie wiemy - "pistoletówki" są słabą stroną naszej drużyny. Mapa skończyła się z rezultatem 16:2! Szwedzki zespół "wyłuskał" jedynie 11 rund w ciągu dwóch map, co świadczy o naprawdę wysokiej dyspozycji Polaków!
W meczu ćwierćfinałowym, "Virtusi" zmierzą się z mousesports - drużyną teoretycznie gorszą i znacznie mniej utytułowaną. W puli turnieju znajduje się 450 tys. dolarów.
Autor: Pacek39
;p