Jeżeli nie mieliście wcześniej do czynienia z Gravity Rush i boicie się zaczynać od „dwójki” ze względu na ciągłość fabularną, to całkiem niepotrzebnie.
Owszem, sequel rozpoczyna się wkrótce po zakończeniu pierwszej części, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by towarzyszyć głównej bohaterce od momentu pojawienia się w zupełnie nowej lokacji i z praktycznie czystym kontem. Scenariusz bardzo sprawnie zapoznaje gracza z przeszłymi przygodami Kat i jej znajomych, dlatego nawet jeśli nie wiemy, o czym dokładnie była pierwsza część, to stylowe retrospekcje i rozmowy między bohaterami nakreślą odpowiedni kontekst dla nowych przygód.
Niedawna „królowa grawitacji”, potrafiąca kontrolować, zmieniać i wykorzystywać moc przyciągania jest teraz zwykłą dziewczyną dosłownie walczącą o kawałek chleba u nowej pracodawczyni. Rozłąka z tajemniczym kotem imieniem Pyłek (Gravity Rush 2 posiada polską wersję językową w formie napisów – dialogi wypowiadane są w języku stworzonym na potrzeby gry) bardzo doskwiera Kat, która tylko w jego obecności mogła biegać po ścianach, przyklejać się do sufitu i używać zmiennej grawitacji w walce z Nevi. Jak nietrudno zgadnąć, Kat i Pyłek ostatecznie łączą swoje siły i wyruszają w poszukiwaniu nowych przygód i odpowiedzi na pytanie o prawdziwą tożsamość dziewczyny.
Podstawowym mechanizmem jest znana z jedynki możliwość „wyłączania” grawitacji (Kat lewituje w oczekiwaniu na kolejny ruch) i określanie, która powierzchnia w zasięgu wzroku ma przyciągnąć bohaterkę. Nie ważne, czy chodzi o ścianę, czy sufit - jeżeli niebieski pasek w prawym-górnym rogu nie świeci pustkami, Kat może przemieszczać się między różnymi płaszczyznami do woli. Nauka poruszania się w takich warunkach nie jest szczególnie skomplikowana i już po kilku lotach zaczniemy łapać, co i jak. Ważne, by pamiętać o uszczuplającym się pasku odpowiadającym za korzystanie z mocy (chwila odpoczynku regeneruje braki) i by brać poprawkę na pracę kamery. Gravity Rush 2 bywa bardzo dynamiczne, dlatego gdy szalejemy w powietrzu, odbijając się od ścian i sufitów.
Wszystko to odbywa się w otwartym świecie pełnym latających wysp, który według obliczeń twórców jest około dwa i pół raza większy od lokacji z pierwszego Gravity Rush. Zwiększona objętość nie zawsze idzie w parze z jakością, ale w przypadku nowej produkcji Japończyków postawienie na większy świat było strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu mamy bowiem okazję poznawać znacznie bardziej zróżnicowane uniwersum, kolorowe miasto tętniące życiem, pełne NPC-ów i zwierzaków, chociaż nie brakuje tu też bardziej stonowanych i spokojniejszych lokacji. Tym niemniej Gravity Rush 2 wyraźnie naprawia błąd poprzedniczki, w której główna przestrzeń nużyła brązem i szarościami. Architektura robiła wrażenie, jednak całości zabrakło rozmachu i głębi. W „dwójce” mamy za to świeży i intrygujący kierunek artystyczny, który bawi się architekturą różnych regionów (dyrektor Keiichiro Toyama mówił o fascynacji Meksykiem i azjatyckimi miastami), a na dodatek czerpie pełnymi garściami z estetyki anime.
Mi gra przypadła bardzo do gustu, dlatego oceniam ją na 86/100 - jest dopracowana w wieelu detalach, ale mimo to zostało jeszcze trochę do poprawy.
dobreee
wow super gra