Zapewne każdy z Was słyszał o mikropłatnościach, czyli funkcjonalności gier, zwłaszcza tych mobilnych i dostępnych online, a w ostatnim czasie także tych dostępnych na konsole i pc, która pozwala graczowi kupować różnego rodzaju upgrade’y przez co rozgrywka może zostać bardziej urozmaicona, ubogacona czy prędkość wykonywania zadań przyspieszona wprost proporcjonalnie do środków jakie dany gracz zgodzi się przelać na konto twórcy danej gry.
W tym tekście chciałbym rozebrać trochę to pojęcie i ocenić kiedy mikropłatności pomagają nam w graniu a kiedy wręcz utrudniają rozgrywkę i raczej uniemożliwiają nam dalsze prowadzenie postaci czy osiąganie kolejnych poziomów.
Nie jestem jakimś wielkim przeciwnikiem tego rozwiązania, jednakże chciałbym skonfontować ten typ gier z ogólnie dostępnymi grami, w których ten system nie występuje i jak się on przekłada na satysfakcję jaka płynie z grania.
Mianowicie. Rozumiem iż pewien typ gier zwłaszcza mobilnych nastawionych na wykręcanie jak najwyższych leveli przy rozwiązywaniu mało skomplikowanych zadań logicznych jest raczej dobrym sposobem na wyciąganie kasy od graczy. Sam będąc na studiach w celu zrelaksowania się grałem w taką grę jak Farm Heroes, która miała wybitne właściwości sanacyjne dla skołatanych nerwów studenta przygotowującego się do egzaminów w sesji. Miło się grało do momentu, kiedy dalsze ruchy w grze musiały być wykupione. Gra poszła do kosza i przestała bawić i relaksować, a egzaminy zostały zdane. Oczywiście nadal mam bardzo miłe wspomnienia z tym czasem i każdemu mogę tą grę polecić, chociażby za samą grafikę i udźwiękowienie.
Dlaczego jednak, nie zdecydowałem się na zakup żyć w tej produkcji lub nie zaczepiałem znajomych, żeby takowe otrzymać za darmo. Na pierwsze pytanie oczywiście, odpowiedź jest prosta, studenci już od czasów średniowiecza byli biedni i zawsze brakowało im gotówki. Na drugie pytanie, odpowiedź także jest prosta, jest bardzo dużo ludzi na tym świecie, którzy zwyczajnie chcą zachować twarz i wolą nie zawracać głowy swoim znajomym jakimiś pierdołami. Niektórzy, a jakże to robią, ale dla średnio-ogarniętych ludzi zawracanie głowy swoim znajomym jakąś grą jest trochę nie na miejscu. Kropka.
W modelu mikropłatności, biedni studenci nie są tzw. personą, nie należą do opisu idealnego klienta. Musi to być ktoś inny. Na pewno musi to być narcyz, z bogatego domu, noszący rurki albo vansy i lubiący chwalić się swoimi osiągnięciami w grze na portalach społecznościowych. Taki profil klienta spełnia promil bogatych dzieciaków na całym świecie, gdyż nie wierzę, że ktoś kto w młodości inwestuje w grę tysiące dolarów i nie jest jej twórcą, robiąc na karcie kredytowej swoich rodziców debet później będzie zarządzał inteligentnie rodziną, wielopokoleniową firmą albo zostanie dyrektorem banku inwestycyjnego. Mogę się mylić, ale tylko w małym procencie.
Zatem frajdą dla biednego studenta nadal pozostaje stary dobry PES i setki godzin gry z przyjaciółmi, a firmy które wprowadzają w swoich produkcjach mikropłatności i tak zarabiają.
super artykuł (:
psują i to bardzo
fajny artykuł jest dobrze
fajny artykuł :)
nice
Dobry artykuł
mega fajne
Kozak artykuł
fajny artykuł :)
Najs według mnie tak...