Wyrażam dobrowolną i odwoływalną zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora w celu świadczenia usług serwisu gamehag (zgodnie z Ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych [Dz.U.1997, nr 133, poz. 883 z późn. zm.]). Poinformowano mnie o tym, że podanie moich danych osobowych oraz wyrażenie zgody na ich przetwarzanie jest dobrowolne oraz o przysługującym mi prawie do dostępu, kontroli przekazanych danych, ich poprawiania, a także o prawie sprzeciwu wobec przetwarzania oraz przekazywania moich danych osobowych innym podmiotom.
Dojście do właściwego PvP wymaga 6 poziomu statku, co w moim przypadku (~godzinka gry dziennie) zajęło jakiś tydzień. Jak już tam dotarłem, to bardzo szybko się zniechęciłem. Balans leży kompletnie, zdaje się, że wszystkie tiery walczą razem, bo ciągle spotykam statki z kompletnie innej ligi. Gra jest pełna jakichś dziwnych OP broni, jakieś miotacze lasera którymi statki strzelają dookoła albo dezintegratory gdzie dostajecie randomowe oneshoty z 10 km. Połowa broni i modułów jest poblokowana, żeby je zdobyć trzeba wydać realny hajs. Wczoraj to już gra przeszła sama siebie, jak w bitwie o radiolatarnie dostałem w przeciwnym teamie kolesia posiadającego zdolność teleportacji połączoną z czapką niewidką (i zapewne grubym portfelem). Rzecz jasna porażka w 1,5 minuty. Wygranie tych 15 bitew wymagało zagrania niemal 40, nie licząc kilkunastu w trybie PVE żeby zarobić trochę kasy. Łatwo z tego policzyć, że % zwycięstw mam gorszy od bota, a grę przecież ogarnąć musiałem, żeby w ogóle zagrać normalne PVP. P.S. Żeby nie było - wcale nie żałuję, chciałem się przekonać do czego ten Star Conflict się nadaje. No i teraz już wiem, dlaczego oczekiwanie na bitwę bez botów w sobotę wieczorem trwa po 4 minuty.