• Zaloguj Zarejestruj

    Zbieraj

    Nagrody

    Społeczność

    Jak to działa

    Interested in getting rewards for free?
    $5 for every new user with code: EARNWEB5
    Register in browser or download mobile app to redeem your bonus:
    Register Download
    Earnweb QR

    Oceń artykuł "Style i Amatorskie granie Call of War"

    (3.63/5) 8 ocen
    ItlumNaimad, 22 marca 2018 21:17

    Style i Amatorskie granie Call of War

    Już trzeci artykuł o Call of War, czyli jednej z najfajniejszych gier przeglądarkowych strategicznych. Teraz trochę o rozgrywce, amatorskiej i zaawansowanej.

    Myślę żę nie muszę tłumaczyć jakei badania na początek, ani budowle w prowincjach. Oczywiście każdy ma swój styl gry. Najczęstczu jest to gra pod czołgi. Rushujesz czołgami, które niszczą w zasadzie wszystko, nawet fortyfikacje. Ale każda taktyka ma swoje zalety oraz wady. Można grać pod lotnictwo, pod morskie jednostki, albo artylerią.

    Lotnictwo:

    Sprawdza się na terenachc całych z małymi prowincjami, a nie na walkę międzymorską

    Duże zapotrzebowanie na ropę

    Nie zatrzymuje jednostek

    Bez lotniska/lotniskowca rozstrzaskuje się

    Nie zbyt duże koszta produkcji

    Różnorodność w zależności od typu przeprowadzanej operacji

    Nadaje się do zwiadu

    Może się łączyć z jednostkami morskimi lotniskowcem (tylko mśliwce i bomboweic marynarki!)

    Morskie:

    Nie zaatakuje wszystkich portów

    Masz pewność że nie będziesz miał nie proszonych gości na drugim końcu mapy

    Nadaje się do zwiadu

    Może się łączyć z lotnictwem lotniskowcami

    Czołgi:

    Dobra na piechotę, fortyfikacje itp.

    Są słabe na niszczyciele czołgów

    Są dosyć odporne na lotnictwo

    Szybkie przemieszczanie się

    Jednsotki lądowe, więc są spoko

    Popularność taktyki

    Artyleria:

    Wymagane umiejętne posługiwanie się

    Ostrzał na odległość

    Niszczenie wszystkiego

    Artyleria choć jest dobra to trzeba się umiejętnie nią posługiwać. Najlepiej ją oddzielać od reszty wojsk. Wtedy może sobie dochodzić do jakiejś prowincji, a artyleria będzie tą prowincję ostrzeliwać. No ale niestety "w ręcz" jużnie jest taka dobra.

    Jeżeli twój wróg gra artylerią i akurat ciebie ostrzeliwywuje to możesz rozpoznać ile tam jest artylerii. Wystarczy policzyć liczbę kulek w trakcie animacji ostrzeliwywania ciebie. Jedna kulka to jedna artyleria. Tak samo można z działem kolejowym albo z pancernikiem tp. . Ale z tego co wiem morskie uderzają dwoma kulkami na jedną jednostkę.

    Można też nabarać przeciwnika lotnictwem. Chodzi o to aby wystartować samoloty ale żeby je również podzielić. Animacje będą się zlewały w jeden samolot, chyba że przeciwnik zobaczy je zaokrąglająć jakiś obszar lewym przyciskiem myszy. W ten sposób można zaznaczyć swoje jednostki lub +ctrl prowincje.

    Jeżeli widzisz że ktoś ciebie atakuje i wiesz że masz marne szanse to powinieneś

    Przenieść dalej stolicę, bo bez niej będą spadać ci morale,

    zamiast na pałe wysyłać jednostki to zebrać je w jeden, lub dwa punkty i obudować się fortyfikacjami

    Korzystać ze szpiegów,

    Spróbować go poobijać lotnictem.

    Nikt nie mówił że wygrasz w ten sposób, ale przynajmniej możesz trochę go opóźnić.

    Ja np. raz tak wygrałem w walce w ameryce, tylko że nie miał jakoś dużej przewagi.

    No i jeszcze rakiety. Sądobre na budynki, no i na jednostki, chociaż aż tak nie.

    No chyba że mówimy o pociskach nuklearnych. One mają DUŻEEE obrażenia. Acha taka mała rada. Bombowce nuklearne, podobnie jak rakiety i pociski znikają po wystartowaniu, więc niby to samo......

    Dobra to koniec :D

    Oceń artykuł Style i Amatorskie granie Call of War

    (3.63/5) 8 ocen

    Zagraj w Call of War

    Call of War

    Twórcy Supremacy 1914 przedstawiają Call of War, czyli rozgrywającą się w realiach II wojny światowej, przeglądarkową grę strategiczną.Grafika gry nie jest porywająca, jednak rozbudowane elementy rozgrywki porywają bardziej niż mogłaby to zrobić oprawa wizualna. Na początku rozgrywki otrzymujemy opiekę nad jedną z biorących udzi...

    Komentarze

    Ten artykuł jeszcze nie ma komentarzy.