„There was a hole here, it’s gone now”
Silent Hill 2 to bez wątpienia jedna z najstraszniejszych gier w historii, której premiera odbyła się w lutym 2003r. Wydana została przez Konami, japońskie studio odpowiedzialne także za pomaganie Hideo Kojimie przy serii gier „Metal Gear”. W produkcji wcielamy się w Jamesa Sunderlanda, mężczyznę, którego życie zmienia się diametralnie po otrzymaniu od żony listu, w którym proponuje ona spotkanie w tajemniczym miasteczku o swojskiej nazwie Ciche Wzgórze.
Cóż, wszystko jest pięknie, gdyby nie jeden maleńki haczyk. Marry Sunderland jest martwa od trzech lat. Pewnie każdy normalny człowiek zastanowiłby się nad tym faktem i najpewniej olał sprawę bądź przekazał ją gdzieś dalej, jednak nasz dzielny James zagubiony w odmętach żalu postanawia wsiąść do wozu, i ruszyć w poszukiwania swojej żony, od której odnalezienia zależy, czy w przyszłości będzie nadal pogrążony w depresji, czy też w tunelu żalu po tym długim okresie samotności wreszcie ujrzy światełko nadziei na zmianę.
Podstawowe informacje o miejscu akcji zna chyba każdy. Odziane w mgłę niewyraźne budynki, wewnątrz, których czai się zło w czystej postaci. Któż nie kojarzy zniekształconych postaci pielęgniarek bądź przerażającej pozy legendarnego (na siłę wciskanego w późniejszych odsłonach i ekranizacjach niemal wszędzie) Piramidogłowego?
Od razu trzeba też coś uświadomić ewentualnemu odbiorcy; jeśli zamierzasz w to grać w środku dnia z kolegami i wyłączonym dźwiękiem, oszczędź sobie czasu. Nie dość, że nie poczujesz klimatu, którego starczyłoby na jeszcze jedną produkcję, to jeszcze zmęczysz się uciążliwym sterowaniem i brakiem jakichkolwiek emocji podczas grania. Powielę to, co mówi każdy- w horrory gra się po ciemku, możliwie jak najpóźniej w nocy, w słuchawkach i najlepiej w pustym domu. Zastosuj się do tego, a obiecuję Ci, że Silent Hill 2 będzie grą równocześnie przez Ciebie kochaną i znienawidzoną.
Klimat powala na kolana i nie pozwala się podnieść. Mentalnie leżąc na ziemi, jesteś przygniatany przez grę, mimo strachu niepozwalającą Ci się oderwać. Co wpływa na taki mocny odbiór? Ścieżka dźwiękowa bez przerwy trzymająca w napięciu, tekstury skutecznie ten klimat zapełniające, melanchonijna historia, którą chcemy poznać mimo wszelkich przeciwności. To są najbardziej wyraziste cechy drugiej części serii gier opowiadającej o próbie przetrwania w tajemniczym miasteczku Silent Hill. Cechy, których niestety w dzisiejszych grach brakuje i niemal wszystkie napastują graczy jump scenkami.
W grze znajdują się zagadki, niektóre naprawdę ciekawe, wszystkie logiczne i idealnie wplecione w rozgrywkę, by nie dało się wyczuć wciskania ich na siłę. Naprawdę, skoro ja sobie poradziłem z wszystkimi bez solucji, to każdy sobie poradzi.
Grafika, jak grafika. Produkcja powstała w 2003 roku, jak wcześniej wspomniałem, więc raczej nie ma się o czym rozpisywać.
Grę możemy przejść na kilku poziomach trudności, specjalnie dających się ustawić specjalnie dla zagadek logicznych i elementów zręcznościowych.
Silent Hill 2 to gra, którą bez wyrzutów sumienia mogę polecić każdemu graczowi chcącemu poczuć odrobinę napięcia i niepokoju, nawet wewnątrz ciepłego i pozornie bezpiecznego domostwa. Mogę też zagwarantować, że po przejściu tego tytułu i przemyślenia fabuły, którą uraczyło nas Konami, coś w Was pęknie. Być może, zmienicie punkt widzenia na pewne rzeczy. Jedno jest pewne- szybko nie zapomnicie o przygodzie z tą produkcją, ponieważ groza i żal związane z nią pozostaną z Wami na długo.
A, i jeszcze jakby kogoś interesowała treść listu:
„W swych niepokojących snach widzę to miasto, Silent Hill
Obiecałeś, że kiedyś znów mnie tam zabierzesz, ale nigdy tego nie zrobiłeś.
Cóż, teraz jestem tu sama w naszym ‘specjalnym miejscu’, czekając na ciebie”
(źródło: wikipedia.org)
Autor artykułu słusznie trafia w punkt
pozdrawiam