Potraktujcie ten artykuł jako pilotażowy względem następnych, w każdym z nich w serii “Retro” będę opisywał gry z dzieciństwa wielu z nas, które ogrywaliśmy na naszych Gameboyach, NESach czy SNESach. Postaram się w każdym z nich opisać pokrótce fabułę każdej z nich, opisać mechanikę, raz jeśli to będzie możliwe wtrącić parę ciekawostek. Na pierwszy ogień pójdzie najbardziej klasyczne Super Mario Bros.
Fabuła i opis gry:
Super Mario Bros, kultowa gra stworzona przez firmę Nintendo ( w zasadzie głównie przez Shigeru Miyamoto) na ich konsolę Nintendo Entertainment System. W Mario poruszamy się wąsatym hydraulikiem o takim samym imieniu, który wyruszył na misję odzyskania księżniczki Toadstool uprowadzonej i uwięzionej w zamku przez złego Bowsera i to jego przyjdzie pokonać nam pod koniec każdego z rozdziałów. Gra podzielona jest na osiem z nich, po cztery plansze na rozdział, na końcu którego znajduje się każdorazowo zamek Bowsera, na końcu którego czeka na nas on sam. Pokonujemy go poprzez ominięcie jego cielska i opuszczenie mostu zwodzonego, na którym on stoi. Dopóki nie dotrzemy do ósmego, ostatniego “świata” po pokonaniu Bowsera ujrzymy Toada, czyli poddanego księżniczki, który oznajmi nam za każdym razem coś w stylu: “ No, Mario... Dzięki za uratowanie mnie, ale księżniczki tu nie ma, musisz przejść do kolejnego zamku aby ją uratować.” I tak wkoło Macieju.
Najczęstszy i najbardziej irytujący widok w grze...
Garść ciekawostek:
- Najbardziej pospolity przeciwnik w grze, Goomba został zanimowany w sposób najmniej pamięciochłonny, aby jak największa jego ilość mogła być wyświetlona na ekranie, tak, aby nie obciązać zbytnio tamtejszych konsol. Jego animacja została zaprojektowana po prostu na bazie lustrzanego odbicia nogi, którą akurat stawia krok.
- Toad w nagrodę za uratowanie go... pokazuje nam środkowy palec. A nawet dwa, poważnie. Spójrzcie na screena wyżej.
- Kolejny trick projektantów. Aby jeszcze bardziej zaoszczędzić pamięć operacyjną konsoli, nie projektowano osobnych tekstur dla chmur i krzaków. Po prostu chmurę “utopiono” w ziemi, pozostawiając jej górną część i kolorując całość na zielono.
- Każdy z graczy, który miał do czynienia z Mario, lub widział po prostu jego gameplay słyszał o “warp roomach”, czyli pomieszczeniu ukrytym za zakończeniem poziomu w jednej z plansz w każdym z rozdziałów. Korzystanie z nich jest nieodłącznym elementem speedrunowania tej gry. Jednak, czy wiedzieliście, że naszego hydraulika można wglitchować w ścianę, w miejscu, w którym warp room nie jest do końca załadowany? Wejście do takiego teleportu przeniesie nas do tzw. “światów ujemnych”. W tych światach możemy napotkać zgliczowane tekstury, a żadnego z tych leveli nie da się ukończyć.
- Po wypuszczeniu w Japonii drugiej części przygód wąsatego hydraulika, Japończycy uznali, że mieszkańcy Ameryki i Europy nie będą w stanie przejść gry, ze względu na zbyt wysoki poziom trudności. Kontynuacja pierwszej części została więc wydana w takiej formie, w jakiej wszyscy ją znamy, a Japońska wersja została wydana na rynek Europejski i Amerykański z podtytułem “The Lost Levels”
- Wiedzieliście, że na początku nasz hydraulik wcale nie był hydraulikiem? Ani nie nayzwał się Mario? Zadebiutował on w pierwszym “Donkey Kongu” pod nazwą Jumpman i był stolarzem, właścicielem tytułowego goryla.
Mam nadzieję, że taka krótka forma artykułu się wam spodoba, jeśli macie jakieś specjalne życzenia co do gier z biblioteki NESa, SNESa, czy któregokolwiek z Gameboyów, piszcie śmiało w komentarzach. Do usłyszenia! ;)
Git artykuł
dalej w to gram mario wymiata
Fajny artykuł + trochę nostalgiiiiiii :3
fajnie fajnie
mario best game
fajnie tak czasami przywrócić sobie stare wspomnienia z mario
Fajny Artykółale za bardzo nie lubie mario
ooo mario jak dawno o tym nie słyszałem
mario bros .Oh to dzieciństwo
Fajny Artykół