Futurystyczne wyścigi, kultowa konsola, kultowa gra! Dziś w RePlay'u bierzemy na tapet F-ZERO, grę z 1991 roku, pamiętającą konsole Super Famicom, albo co brzmi dla nas bardziej znajomo SNES.
Korzystając że mam konsole Nintendo Switch oraz abonament Nintendo Switch Online to postanowiłem skorzystać i zrobić retro recenzję gry F-ZERO, która znajduje się w zestawie gier przy emulatorze SNES'a.
Chwila, chwila! Poczekajcie wiem, że pewnie fanatycy grania na oryginalnym sprzęcie już jadą mnie dojechać, ale mam bardzo dobre wytłumaczenie, przez co bogowie gaming'owego nieba mi wybaczą tą skazę. Mianowicie... Koszta i mój budżet. Aby przygotować grafiki bezpośrednio z gry, potrzebowałbym odpowiednią kartę przechwytującą, konsolę i samą grę, więc nie są to małe pieniądze.
Sama gra na catridge'u to koszt około 45 zł, a uwaga... W wersji z pudełkiem jest to koszt co najmniej 100 zł. Nie liczę kosztów dostawy i ewentualnego cła. To skoro to wam już wytłumaczyłem, dlaczego lecimy na emulatorze, to przechodzę do recenzji właściwej.
Zacznę wyjątkowo od dźwięku. Jest... SNES'owy, ale przy tym nie kuje w uszy oraz pasuje do całej oprawy. Zresztą ocena oprawy audiowizualnej w grze starszej od większości z nas mija się z celem, tak muszę powiedzieć, że nadal jest dobrze. Co do grafiki... Ja lubię pixel-art, ale wiem że nie każdy lubi taką grafikę, jednak muszę przyznać, że grafika jest nadal bardzo czytelna.
Samo działanie gry też nie pozostawia nic do życzenia. Uprzedzę, że gry na tych emulatorach są w wersji NTSC, więc działają w 60 klatkach, a nie jak PAL'owskie w 59 klatkach (jeżeli w komentarzach wyrazicie chęć to napiszę artykuł który będzie tylko i wyłącznie o regionach). Gra bardzo dobrze chodzi na emulatorze bezpośrednio od Nintendo na konsoli Nintendo, co nie powinno dziwić, jednak PlayStation mini nam pokazało, że i to idzie zrobić źle.
Teraz jak już wiemy, że gra chodzi świetnie to czym ona jest? Ścigałką opowiadającą o wyścigach statków kosmicznych. A co oferuje? Zacznijmy od początku. Na początku wybieramy swój statek z grona 4 statków, które różnią się tylko wyglądem, w tych czasach nie ma co oczekiwać statystyk statków.
Poza tym mamy 2 tryby gry... Grand Prix oraz tryb do treningu.
Ten ekran też jest głównym menu gry, a po chwili czekania odgrywa się animacja, co jest standardem w tych grach. Dodatkowo gra oferuje nam 3 turnieje.
Jakie wrażenie robi gra? Nie powiem... Nadal jest piekielnie grywalna. Uczucie pędu? Jest! Czytelna grafika? Jest! Przyjemne audio? Jest, a przynajmniej jest przyjemne na Switchu. Tutorial? A co to? Mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć, że w tych grach nie istnieją tutoriale, czy innego trzymania za rączkę. Chcesz grać? To wrzucę cię na środek jeziora. Fakt, gdybym grał na oryginalnej konsoli oraz oryginalnym cartrige'u z pudełkiem i papierologią, to miałbym instrukcję.
Podsumowując to gra jest nadal dobrym zabijaczem czasu, ale strasznie drogim chcąc grać legalnie (abonament na rok dla jednej osoby to 80 zł), więc muszę z oceny odjąć parę punktów za dostępność.
OCENA: 7/10
fajny poradnik
Ciekawy artykuł i dużo informacji super
super komentarz jejejejeje
bardzo ciekawe
Nieźle opisane, poradnik po prostu.
bardzo ineresujący artykuł
fajna gra polecam
Przydatny artykuł. Fajnie, że jest wzbogacony o grafikę :)
Bardzo ciekawy i rozwinięty artykuł.
ciekawe i dużo informacji