Night in the Woods czyli debiutańska przygodówka studia Infinite Fall z marszu oczarowała swoim pomysłem graczy i została błyskawicznie zfinansonawa na kickstarterze. Mimo małoróżnorodnej rozgrywki przygoda kotki Mae opowiada poruszającą i momentami zabawną historię pełną pamiętnych i charyzmatycznych postaci, która wciągnie fanów takich produkcji jak Life is Strange. Po dziewięciu godzinach potrzebnych na ukończenie przygody, mój werdykt może być tylko jeden- trzeba zagrać. Zaraz wytłumaczę dlaczego.
Szybko po rozpoczęciu zabawy dowiadujemy się że nasza 20 letnia kotka wraca do swojego rodzinnego miasteczka Possum Springs, żeby ogarnąć swoje życie po rzuceniu studiów. Przygoda w której bierzemy udział rozgrywa się na przestrzeni kilku dni od powrotu bohaterki w rodzinne strony i choć motorem napędowym historii jest większa tajemnica, której nie będę spoilerował, pierwsze skrzypce grają codzienne perypetie bohaterki i problemy młodych dorosłych. Po liniowym prologu Night in the Woods pozwala nam zdecydować jak będziemy spędzać nasze dni w miasteczku. W praktyce wygląda to tak, że po opcjonalnej porannej rozmowie z mamą ruszyłem przed siebie, by zwiedzać miasteczko, rozmawiać z gadatnikiem i specyficznymi bywalcami oraz spotykać się ze znajomymi. Rzecz jasna nie każdy z naszych pracujących przyjaciół jest zawsze dostępny, a my musimy starannie dobierać z kim i kiedy się spotykamy, bo nim przygoda dobiegnie końca, nie zobaczymy wszystkich możliwych scen z udziałem naszych znajomych. O ile Life is Strange opowiadało historię o dojrzewaniu i akceptacji tego, że nie mamy stuprocentowego wpływu na to co się dzieje dookoła nas, Night in the Woods idzie o krok dalej, ukazując bohaterów którzy stają się już pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Odnoszą oni pierwsze porażki i próbują się uporać ze swoimi obowiązkami i życiem w małym miasteczku bez większych perspektyw, Nie jestem w stanie sobie przypomnieć chyba drugiej takiej pozycjim która tak bardzo skupia się na przemianach w Ameryce, gdzie młodzi ludzie przenoszą się do większych miast, szukają pracy, a miejscowi nie mają stabilnej sytuacji finansowej.Kolejne epizody z udziałem takich postaci jak cyniczna kotka Bea czy ekstrawertyczny pan Greg pełne są zabawnych sytuacji oraz dialogów, które nierzadko przeplatają się z trudnymi tematami, takich jak śmierć bliskich, depresja czy przemoc w rodzinie. Jak na mój gust Infinite Fall świetnie balansuje pomiędzy komedią i dramatem za sprawą wiarygodnych postaci, nierzadko kiedy zdaje się pretensjonalny czy infantylny w podejściu do wspomnianych motywów. Oglądając kolejne scenki z prób zespołu Mea, wspólnych wypadów na pizzę czy młodzieżowych imprez, wybuchałem śmiechem widząc sytuację do których sam mogłem się w mniejszym lub większym stopniu przekonać. Słuchając kolejnych ojcowskich sucharów, wybierają się na spacer za miasto czy widząc jak jedna z bohaterek się upija i zaczyna publiczne prać brudy na imprezie, szybko zżywa mi się z mieszkańcami Possum Springs i nie chce opuszczać mieściny, bo mimo że bohaterowie są tutaj antropomorficznymi zwierzątkami są zaskakująco ludzcy, prawdziwi. Zaraz obok postaci i dialogów największą zaletą Night in the Woods jest klimat sennego miasteczka żywcem wyjęty z serialu Twin Peaks czy innych tego typu produkcji. Kiedy sszwendamy się po Possum Springs wpadamy na kolejnych npców, w tle przygrywa delikatna muzyczka, wszystko skąpane jest w ciepłych, jesiennych barwach. Night in the woods nie oferuje typowych Side Questów, skupia się bardziej na dialogach w fabule i to jest dużym plusem. Nie znaczy to jednak, że gra to tylko i wyłącznie tekst czy okazjonalne spacerki od punktu A do punktu B. Od czasu do czasu twórcy urozmaicają codzienność jakimiś prostymi minigrami, jak próby wspomnianego zespołu, bitwy na noże czy jakieś proste łamigłówki. Night in the Woods może rozczarowywać końcowym aktem, a przynajmniej tak każą nam wierzyć recenzję tych, którzy nie zrozumieli o co w grze chodzi.Jasne, że nie jest to gra o paranienormalnej tajemnicy dziwnych snów bohaterki, ale historia o szukaniu swojego miejsca w świecie i budowanie relacji z innymi. Mea nie jest idealną postacią: jest egoistyczna, leniwa i nieodpowiedzialna, ale i tak szybko gracz zżywa się z nią i życzy jej jak najlepiej. W grze występuje ciekawa minigierka, klon Dark Souls. I uwaga... ma ukryte zakończenie. Tak, mini gra. To tyle w tej recenzji. Jak dla mnie: bezwarunkowo 10/10. Polecam.
Podziwiam, że chce Ci się tak dużo pisać. :P
Bardzo fajna gra
MEGA fajne
mega
super