O czym tak właściwie jest Killing Floor 2? Nie pytajcie mnie o fabułę, bo jej tu absolutnie nie ma. Ta gra broni się swoją psychopatyczną podstawką.
Killing Floor 2 w całości polega na odpieraniu kolejnych fal atakujących wściekle Zedów. Możecie to robić w pojedynkę, wybierając tryb single (bezsensu!), możecie to robić w kooperacji z innymi online, wreszcie możecie zdecydować się na zabawę „poszerzoną” i wybrać versus. A więc tryb, w którym cześć graczy wciela się w Zedów i raz za razem atakuje próbujących przeżyć. To chyba największa nowość w grze w porównaniu do poprzedniej części i muszę przyznać, że sprawdza się całkiem nieźle. Jeśli jesteście stroną broniącą się, rywalizowanie z żywymi przeciwnikami zdecydowanie jest ciekawsze.
Bot nigdy jednak nie zagra tak, jak może zagrać żywy przeciwnik. Nie zastosuje żadnego elementu zaskoczenia, będzie po prostu nacierać całą masą prosto przed siebie, by w dzikim szale starać się zabić każdego, kto stanie jej na drodze. To zrozumiałe, w końcu Zedy są mutantami opętanymi morderczą wścieklizną, ale dlatego też rywalizowanie z innymi graczami jest szczególnie inne.
Jednocześnie równie dobrze bawiłem się stając po drugiej stronie barykady i wcielając się w krwiożerczego mutanta, który urządza sobie polowanie na graczy. Tym bardziej, że w Killing Floor 2 znajdziecie aż 11 różnych rodzajów Zedów, które różnią się od siebie statystykami, wyglądem, umiejętnościami oraz stopniem rzadkości. Czym bardziej wredna bestia, tym w mniejszej liczbie występuje w każdej fali, choć uzależnione jest to oczywiście od poziomu trudności. Taki wielki, tłusty Bloat porusza się powoli, ale za to opluwa wszystkich kwasem. Husk jest wyposażony w karabin, Scrake w piłę motorową, a wyjęty z najgorszych horrorów Fleshopound z metalowymi kolcami zamiast rąk to istna maszyna do przerabiania wrogów na bezkształtną mielonkę. Dla odmiany Crawler nie ma specjalnej broni, ale dzięki dodatkowym kończynom porusza się niczym pająk i jest piekielnie szybki. Fajnie się zarówno walczy przeciwko tak urozmaiconej gromadce, jak i wciela w Zedów o różnych zdolnościach.
Jak się natomiast w Killing Floor 2 gra? Po pierwsze krwawo i intensywnie. Nie ma tu miejsca na dłuższe przestoje. Podczas każdej fali trupem na ziemię pada kilkadziesiąt wrogów i to na przestrzeni raptem kilku chwil. Następnie mały odpoczynek, uzupełnienie ekwipunku w sklepie i jatka rozpoczyna się od nowa.
Wrogowie napierają ze wszystkich stron, a gracz tłoczą się razem, siekając kolejne ciała zespołowo. W Killing Floor 2 samodzielne polowanie to najprostszy sposób na szybką śmierć, ale i przegraną całego zespołu, dlatego nie próbujcie tego.
Mimo wszystko gra jest wręcz genialna, dlatego zapraszam was do wypróbowania i zagrania, może nawet się kiedyś spotkamy i pogramy wspólnie :D
średnia ale morze byx
Ciezko cos zrobic
dobre...