Deck13 Interactive zapragnęło stworzyć swoją wersję Dark Souls. Czy studio mające dotychczas doświadczenie głównie w średnio przyjętych produkcjach przygodowych stanęło na wysokości zadania?
Ale o co chodzi?
W The Surge akcja wybiega kilkanaście lat do przodu, a my wcielamy się w rolę Warrena, sparaliżowanego pracownika fabryki, który postanawia zamontować sobie specjalny egzoszkielet, by wrócić do pełni sprawności. Niestety w trakcie bolesnego zabiegu dochodzi do tajemniczej eksplozji po której budzimy się odkrywając, że ludzie oraz maszyny postradały zmysły i chcą nas zabić. Musimy zatem odkryć sprawcę całego zamieszania oraz przywrócić normalność.
Gra nie boi się poruszać kilku dość bolesnych tematów – główny bohater, to nie typowy samiec alfa, napakowany testosteronem, obwieszony kałachami, a zwykły ułomny człowiek cierpiący na paraliż. Dodatkowo scenarzyści ukazują rzeczywistość gdzie ludzkość ma znikome znaczenie, gdyż rolę pracowniczą przejęły maszyny.
Niestety to tyle dobrego co można powiedzieć o historii, albowiem reszta jest zwyczajnie miałka, nie zachęcająca dojścia do finiszu. Jakby tego było mało po pewnym czasie straciłem rachubę o co naprawdę chodzi w tej pogmatwanej, wrzuconej na siłę opowieści.
Rozwiń sobie szkieleta
Obecny system rozwoju postaci zaliczę jako najjaśniejszy punkt programu. Chociaż oczywiście nie ma nawet porównania do tego co pokazało CDP RED przy Wiedźminie 3.
Modyfikacji dokonujemy wyłącznie w dostępnych punktach medycznych, wykorzystując wcześniej zebrany po pokonanych przeciwnikach złom.
Usprawniamy wiele elementów np. pozwalających regenerować zdrowie, czy zadawać silniejsze ciosy.
Arsenał broni białej od wszelkiej maści rur po nowoczesne maczugi ulepszamy przy pomocy specjalnego punktu. Możemy także wykonać zupełnie nowy oręż dzięki odkrytym schematom lub technologiom po wyeliminowanych przeciwnikach.
Warto dodać, że ulepszeniom ulega również pancerz głównego bohatera. A całość modyfikujemy manualnie w inwentarzu.
Bohater na jeden strzał?
Walkę zaliczę do najsłabszych rzeczy dostępnych w testowanej produkcji. Starcia polegają na bezsensownym nawalaniu coraz liczniejszej hordy oponentów, która jakby tego było mało respawnuje się po każdy powrocie do danej lokacji i wczytaniu save. Rozumiem, że ma to ułatwić zbieranie złomu potrzebnego do upgradu herosa, ale dla mnie to bolesne utrudnienie.
Kolejnym utrudnieniem jest z góry narzucony, dość ekstremalny poziom trudności, pokazujący swe piekielne pazury przy samym starcie, gdzie nie posiadamy rozwiniętej postaci. Zgon zaliczamy tutaj dość często ponieważ przeciwnicy atakują masowo i potrafią nas powalić paroma ciosami, a nawet jednym, konkretnym. Szczególnie widać to przy bossach, których przewija się ledwie paru.
Wielka szkoda, że autorzy nie pozwolili ludziom dopasować poziomu trudności do własnych gustów.
Dodatkowo jeśli ktoś liczył na manualne odkrywanie słabych punktów wrogów, to go rozczaruję, gdyż produkcja robi to za nas za sprawą specjalnego oznaczania ich pięt achillesowych.
Ale o co chodzi? V2
O ile podpowiedzi w trakcie potyczek to zbędny luksus, tak brak jakiejkolwiek mapy z zaznaczonymi celami, czy prostej listy zadań (choć ich i tak jest jak na lekarstwo) powodują dodatkową irytację i nie potrzebne utrudnienie w trakcie kampanii. Wielokrotnie zdarzyło mi się bez sensownie błądzić po lokacjach z myślami „ale ja tu przecież byłem”.
Choć wizualnie gra nie ma nawet porównania do wielu rynkowych mocarzy, to została zrobiona wyjątkowo estetycznie. Zarówno modele postaci jak i otaczający nas świat prezentuje się bardzo dobrze.
Na wysokości zadania stanęli także programiści odpowiedzialni za optymalizację. Produkt śmiga bez problemu zarówno na nowym sprzęcie jak i przede wszystkim starym. Zresztą wystarczy popatrzeć na minimalne wymagania w których podano 1GB kartę graficzną.
Ale o co tam tak naprawdę chodziło?
The Surge to produkt przeznaczony wyłącznie dla maniaków wszelkiego zbieractwa, usprawniania postaci i bezsensownego nawalania jednym przyciskiem. Niestety pozostałe elementy takie jak fabularna nijakość, czy wkurzający poziom trudności sprawiają, że to jednorazowa zabawa do szybkiego zapomnienia.
dobra gra