Nasz bohater budzi się wieczorem przy ognisku, aby wkrótce wyruszyć w podróż kosmiczną. Nasza rasa czterookich podróżników z lasu wysyła kolejne wyprawy ze swojej małej planety już od jakiegoś czasu, ale tym razem będzie nieco inaczej, bo nasz protagonista wreszcie ma narzędzie do tłumaczenia zapisków innej, wcześniej wymarłej rasy, a poza tym… za 22 minuty skończy się świat.
Patrząc na rozgrywkę Outer Wilds można mieć wrażenie, że to coś podobnego do No Man’s Sky, bo można tu startować naszym lądownikiem z planet, wlatywać płynnie w ich atmosferę i lądować gdziekolwiek, ale tak naprawdę Zewnętrzne Dzicze są całkiem inną grą. Mamy tu jeden układ słoneczny i pseudo-realistyczny model fizyczny. Trochę realistyczny, bo z jednej strony w przestrzeni faktycznie nie ma oporu, więc można przyspieszać do tak dużych prędkości, iż potem nie zdążymy się zatrzymać mimo długiego hamowania i zrobimy sobie krzywdę rozwalając się o cel naszej podróży. Planety mają tu też własną grawitację, ale już same rozmiary tych planet są dość śmieszne, bo to są planety z Małego Księcia - niektóre z nich można obiec dookoła w kilka minut. Są tu też różne dziwaczne konstrukcje jak planeta z czarną dziurą w środku albo dwa ciała niebieskie, z których jedno zasysa popiół na swoją powierzchnię odsłaniając zakopane ruiny na drugim. Startujemy więc, lecimy, badamy i nagle - po 22 minutach, układ słoneczny pochłania eksplodujące słońce. Czas cofa się, budzimy się przy ognisku i ruszamy na kolejną wyprawę. Jedyny ślad po poprzednich wyprawach znajdziemy w swojej pamięci oraz w komputerze pokładowym lądownika, który gromadzi zebrane informacje.
Od początku gry możemy lecieć gdzie chcemy, ale dopiero kolejne odkrycia pomagają zrozumieć co się dzieje i gdzie szukać dalszych odpowiedzi. I np. podczas jednej wyprawy dowiemy się z zapisków na jakimś obelisku jak dostać się do ukrytego miasta wymarłej cywilizacji. W nim znajdziemy informacje o tajemniczych strukturach na równiku kolejnej planety, więc tam polecimy w następnym cyklu. Słońce potrafi nam czasem irytująco wybuchnąć w twarz w trakcie eksploracji nowo odkrytego miejsca, ale cała ta mechanika ma coś więcej na celu niż tylko denerwowanie gracza przerywaniem aktualnie wykonywanej czynności. Otóż w ciągu tych 22 minut w układzie gwiezdnym dzieją się różne rzeczy ujawniające jak pomysłowi byli twórcy gry. Powierzchnia planety, która ma w jądrze czarną dziurę powoli zapada się kawałek po kawałku dopuszczając gracza do wiszącego wewnątrz miasta. Popiół uciekający z jednej z bliźniaczych planet stopniowo odkrywa zakopane ruiny, a gdzieś indziej jakaś jaskinia zasypywana jest przez piasek i musimy ją zwiedzić zanim zniknie. W naszych badaniach pomoże nam - poza lądownikiem i translatorem - specjalny wykrywacz dźwięków, który może odbierać sygnały na różnych częstotliwościach i określać kierunek ich pochodzenia oraz wyrzutnię sond, które można wystrzelić do jakiejś dziury albo za horyzont i zobaczyć co tam znajdziemy robionymi w locie zdjęciami.
Zasadniczo Outer Wilds to taka eksploracyjna przygodówka - trochę taki dobry symulator chodzenia, który ma fajną mechanikę latania po lilipucim kosmosie i masę sekretów pochowanych wszędzie. Bardzo ciekawa, mądrze zaprojektowana gra. Spędziłem w niej kilka solidnych godzin bawiąc się świetnie i jedyna moja obawa jest taka, iż pod koniec może być trudno znaleźć pozostałe, nieodnalezione jeszcze tajemnice. Niemniej w pierwszych godzinach można lecieć gdziekolwiek i ciągle potykać się o nowe rzeczy.
fajny gra też
interesujące
kocham tą gre
ja mam 2
jaki macie poziom
fajny artykuł
ha Ale dobra
bardzo super artykuł polecam !
no bardzo fajna
10/10 punktow