Niedawno na łamach mojego artykułu opisywałem czym jest TFT i opisałem moim zdaniem jedną z lepszych talii umożliwiających łatwą wygraną w tym trybie. Nie minęło wiele czasu, a Riot w najnowszym patchu ponownie pozmieniał wszystko i sprawił, że gry trzeba się uczyć od nowa. Dlatego w tym artykule nie mam zamiaru opisywać tego jak wygląda rozgrywka w patchu 10.6 tym bardziej, że już wiadomo, że kolejna aktualizacja wprowadzi więcej zmian. Tym razem opowiem wam o moich pierwszych wrażeniach i pierwszym meczu.
Widoczne zmiany
Już po wejściu do meczu widać różnice w stosunku do tego do czego przyzwyczaiły nas Potyczki Taktyczne do tego czasu. Stylistykę latających wysp zastąpił futurystyczny wystrój mający wpasować się w galaktyczno-kosmiczny klimat. Czy mi się to podoba? Szczerze jakoś bardziej przypadł mi do gustu poprzedni wygląd mapy, który nie był może jakoś niesamowity jednak bardziej moim zdaniem pasował do Potyczek. Kolejną widoczną zmianą jest wygląd bohaterów. Możemy zapomnieć o Lodowym Ezrealu czy Braumie, bo teraz każdy bohater musi albo przypominać robota albo po prostu nim być. W kwestii zmian graficznych to chyba byłoby na tyle, oczywiście jest to kwestia gustu jednak tutaj staram się wyrazić moją opinię na temat zmian w PT, a ta nie jest póki co zbytnio pozytywna.
Zmiany w bohaterach
Tak jak przy okazji ostatniej zmiany PT, w której gra skupiała się wokół żywiołów tak i przy tej aktualizacji zmieniono kompletnie wszystkie postacie, jedne zniknęły, inne pozostały jednak ze zmienionymi umiejętnościami. Zmianom uległy również grupy, na które podzieleni są bohaterowie, dodano oczywiście nowe, bardziej „futurystyczne” np. Chronomistrzów, a te które były już wcześniej jak czyli dla przykładu Mistrzowie miecza zmienili swoją umiejętność. Zapewne trochę czasu zajmie przystosowanie się do tego jednak już teraz widzę, że grę czekają liczne zmiany balansu.
Pierwszy mecz
Do meczu wszedłem bez żadnego przygotowania merytorycznego – nie czytałem opisu aktualizacji, nie zapoznawałem się z nowymi umiejętnościami bohaterów, ani nie szukałem w internecie żadnych przetestowanych talii. Po prostu wszedłem do gry, wybrałem przypadkową postać z karuzeli kierując się bardziej posiadanym przez nią przedmiotem i rozpocząłem grę. Kierując się sprawdzoną metodą na chybił-trafił postanowiłem złożyć drużynę Chronomistrzów. Szybko okazało się, że jest to prawdopodobnie jedna z lepszych konfiguracji bohaterów, w trakcie gry zdarzyły się bowiem często sytuacje takie jak na poniższym obrazku.
Jak widać Cait osiągnęła prędkość ataku umożliwiającą pięciokrotne zaatakowanie przeciwnika w przeciągu sekundy (czyli jeden atak zajmuje dwie trzecie czasu potrzebnego na mrugnięcie okiem), nie sądzę żeby Riot pozostawił to na długo. Ostrze Gniewu Guinsoo w połączeniu z umiejętnością aktywowaną po skompletowaniu sześciu postaci z grupy Chronomistrzów sprawia, że postać w bardzo krótkim czasie osiąga prędkość ataku niedostępną w normalnej rozgrywce, a w połączeniu z Krwiopijcą daje to wręcz nieśmiertelnego bohatera.
W mojej „karierze” rozegrałem już prawdopodobnie trzycyfrową liczbę gier jednak chyba jeszcze nigdy nie spotkała mnie taka sytuacja jak w opisanym meczu. Mianowicie od pierwszego pojedynku ze stworami, aż do ostatniego starcia nie przegrałem ani jednej walki. Niby fajnie jest wygrywać jednak mam nadzieję, że Riot szybko opanuje sytuację, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że prędzej czy później trafię na kogoś korzystającego z tej samej lub może nawet lepszej konfiguracji drużyny, a wtedy gra będzie już niemożliwa do wygrania. Póki co, oswajam się z nowościami.
SPOCZKO
fajne mega
Nie lubię tej gry
spoko. dzięki za info.
fajnie napisane jest ok :)
mega serio
świetne pomagasz mi
Ta gra jest świetna!
Dzięki za informacje.
świetne serio