Ogromny sukces serii Heroes of Might and Magic musiał w końcu doprowadzić do pojawienia się gry stricte multiplayer rozgrywającej się w tym uniwersum, jednak to co zostało podarowane graczom okazało się być ogromnym rozczarowaniem. Ale co właściwie było tego przyczyną?
Żeby móc odpowiedzieć sobie na to pytanie, musimy najpierw zrozumieć jak wygląda rozgrywka. Gra, w przeciwieństwie do innych z tej samej serii, toczy się w czasie rzeczywistym, jednakże walki odbywają się turowo. Każdy gracz na początku dostaje własne miasto, które z czasem rozwija, ale jest tu pewien haczyk. Do budowy nie są potrzebne jedynie surowce, lecz również patenty budowlane, które dostajemy wraz z pchaniem głównej fabuły. Kolejnym problemem może się okazać rekrutacja wojsk, bo o ile początek jest całkiem przyjemny i mamy spory zapas armii, tak im dalej w las tym więcej drzew. Sporym zdziwieniem może się okazać fakt, że mamy z góry narzucony limit wojsk, który zwiększa się wraz z poziomem, oraz to, że nie ma populacji na początku tygodnia, jak to było w innych grach serii, lecz Z czasem zorientujemy się, że czas oczekiwania jest stanowczo za długi. Ale spokojnie! Za "drobną opłatą" można to skrócić. Utrudnia to trochę czerpanie przyjemności z gry, gdyż jesteśmy ograniczeni przez stanowczo zbyt długie czekanie... oraz portfel.
Kolejnym problemem tej gry jest ubogi wybór kim chcemy grać. Otóż do wyboru mamy zaledwie dwie frakcje znane z całej serii - Przystań oraz Nekropolia. W każdej możemy wybrać tylko dwie klasy, w Przystani Rycerza lub Kleryka, zaś w Nekropolii Rycerza Śmierci bądź Nekromantę. Każda, rzecz jasna, charakteryzuje się oddzielnymi mocami czy umiejętnościami, jednak są one na tyle do siebie zbliżone, że poza kliamtem nie odczujemy zbyt wielkiej różnicy.
Fabuła gry również nie porywa, jest bardzo liniowa oraz monotonna, ale niezbędna do odkrywania świata czy rozbudowywania miasta. Minusem jest to, że wątek główny obu frakcji splata się w okolicach II rozdziału, gdzie zaczynają walkę z wspólnym wrogiem, przez co gracz traci ochotę żeby zacząć grę z "drugiej strony barykady", gdyż nie ma to większej różnicy, przez brak międzyfrakcyjnego PvP (istnieją tylko pojedynki... meh.)
Podsumowując, gra nie porywa, ale nie jest też totalną stratą czasu. Prawdziwi fanii serii na pewno znajdą coś dla siebie i choćby z wierności grę chociaż sprawdzą. Niestety, jak to zwykle bywa w grach free-to-play, są one również pay-to-win. Tak samo jest tutaj, co na pewno nie zatrzyma wielu graczy na dłużej.
Ciekawy artykuł.
Nawet fajnie
dobry artykuł
ok nawet nawet
Spoko
Dzięki za miłe opinie ;)
Spoko