• Zaloguj Zarejestruj

    Zbieraj

    Nagrody

    Społeczność

    Jak to działa

    Interested in getting rewards for free?
    $5 for every new user with code: EARNWEB5
    Register in browser or download mobile app to redeem your bonus:
    Register Download
    Earnweb QR

    Oceń artykuł "Impostor Factory, czyli ostatni lot na księżyc"

    (4.46/5) 79 ocen
    SDMGeh, 18 kwietnia 2020 12:24

    Impostor Factory, czyli ostatni lot na księżyc

    Wyobraźcie sobie piękno. Co widzicie? Niebo pełne przyciągających wzrok gwiazd? Puszyste szczeniaczki składające się w podobnej ilości ze słodkości i futra oblegające was, gdy nie możecie wstać? Czy może obiekt waszych westchnień? Piękno ma do siebie to, że trudno jest opisać jego prawdziwą formę. Jest zmiennokształtne i to od człowieka zależy w czym je dostrzeże. 

     

     

    Jeden z antagonistów gry “The Evil Within 2”- Stefano Valentini w dostrzegał piękno w okrutnej i groteskowej wręcz masakrze, której sam był twórcą- Mroczne pole pełne kwiatów stworzonych dzięki umieszczeniu ładunków wybuchowych w ustach uwięzionych mieszkańców miasta Union czy stworzona z wielu wymieszanych członów ludzkich statua kobiety unoszący się nad ziemią, z której tryska krew tworząc surrealistyczny obraz anioła ciągnącego za sznurki zdekapitowane korpusy to tylko dwa z wielu arcydzieł, jakich stworzenia dopuścił się i które poznajemy na przestrzeni czasu trwania gry. 

    Piękno jest skomplikowane, ale w przeciwieństwie do wielu innych pustych sformułowań możemy potwierdzić jego istnienie właśnie dzięki swojemu własnemu odbiorowi rzeczywistości. 

    Ale czemu nawiązuję do piękna w artykule o nieskończonej jeszcze trylogii gier stworzonych przez kanadyjską firmę Freebird Games? Ponieważ każda z wydana przez nich gier to jego kwintesencja. Naprawdę, przez cały okres swojej długiej kariery gracza może ze dwa razy spotkałem się z grą, którą mogę określić mianem pięknej. 
    poMmbxMOOjg9wEw4Mz1RZfM88jUDzi.png

    Ale może od początku. Trylogia? Nieskończona? Tak, Trylogią To The Moon określa się trzy gry, które wyszły spod skrzydeł Freebird Games, mianowicie: To The Moon. Finding Paradise (żartobliwie w trailerze określonym jako To The Moon 2) i Impostor Factory (w zwiastunie określonego jako… cóż, idzie się domyślić co znajduje się przed trójką), którego premiera planowana jest na końcówkę tego roku. A Bird Story i The Mirror Lied to swego rodzaju spin-offy. A przynajmniej tak mi się wydaje, bo w drugi z tytułów nie grałem pomimo tego, że jest f2p i podobno swoją genialnością urywa wszystkie kończyny naraz. Nie wiem, nadrobię to i dopiero wtedy będę się na ten temat wypowiadał. Bird Story również mi nie podpasowało, więc wypowiem się tylko o przygodach Evy i Neila (którego imię prawdopodobnie zostało dobrane na cześć Neila Armstronga) i dlaczego uważam, że ta seria zasługuje na znacznie większą uwagę. 

    To The Moon zajmuje wysokie i specjalne miejsce w mojej liście najlepszych gier. Gra, przy której śmiałem się przez łzy i, która potrafiła mnie faktycznie poruszyć nie mogła przeze mnie zostać ot tak „rzucona na półkę”. Historia dwóch doktorów- pracowników firmy zajmującej się ingerencją we wspomnienia umierającej osoby i zmienianie ich wyparzyła trwały ślad w mojej psychice. 

    To The Moon, jak już wspomniałem zapoznaje nas z Doktorem Neilem Wattsem i Doktor Evą Rosalene- agentami Sigmund Corp zajmującej się autoretrospekcją (zmiana wspomnień). Zostają wynajęci przez będącego już jedną nogą w grobie Johna Wylesa. Na miejscu poza świetną wiewiórką (,która odgrywa również epizodyczną w kontynuacji) i kamienną piłką (tak) spotykają się z przedstawicielami naszego pacjenta. Jego życzeniem jest... Polecieć na księżyc. Początkowo nie wiemy nawet, dlaczego- jego stan nie pozwala na jakikolwiek kontakt ze „światem zewnętrznym”. Została mu maksymalnie doba życia. I tak oto nasi bohaterowie zostają wciągnięci w wir tragedii i uczuć. uczuć.

    Cała historia jest świetnie opowiedziana, jesteśmy świadkami niejednego zwrotu akcji, a z całością idealnie współgra ścieżka dźwiękowa, która jest... Cóż odsłuchajcie sobie na Youtubie „For River”. To wystarczy. Fabuła... Jest łatwa w odbiorze, ale i nie. Niekiedy ciężko było mi przejść dalej. Gra niczym opadający przez atmosferę wrak rakiety wpija się w nasz mózg i wszystkie „rzeczy” odpowiedzialne za smutek, radość, miłość, empatię i tego typu naturalne ludzkie afekty. 
    hiHSRv31FiFahBgsbXxCMKoF3WDwnn.webp

    Do tego komentarze Doktora Neila... Cóż, jego osoba jest kolejnym powodem, dla którego warto w to zagrać. A dokładniej on i jego komentarze. Jednak walka z wiewiórką... Genialności tej postaci nie da się opowiedzieć w słowach znanych człowiekowi. Trzeba to po prostu zobaczyć. 

    I odkąd tylko dowiedziałem się, że będzie kontynuacja (niby kontynuacja, ale nie, ponieważ można ją ograć niezależnie od poprzedniej części) z niecierpliwością wyczekiwałem kolejnych informacji. Dodatkowo zaintrygował mnie tytuł. “Finding Paradise”- po polsku “W poszukiwaniu Raju”. Wiedziałem, że ta gra również zmiecie mnie z planszy jak niejedna sekwencja wspomnień w poprzedniej części. Czy się udało? Przewidywalna od początku fabuła (która ponownie opiera się na podróżowaniu we wspomnieniach) niestety pozbawiła historii uroku, ponieważ naprawdę niedługo potrzeba żebyśmy się zorientowali co się dzieje a wzloty i upadki relacji Colina i jego muzycznej przyjaciółki nie mają podjazdu nawet do tego, co z moją duszą robiło “To The Moon”. Melodie grane podczas rozrywki również nie działają tak na zrytą emocjami psychikę jak w poprzedniku. Czy to oznacza, że gra jest słaba? Hell no! 

    Jedna z rozmów pod drzewem na końcu może zgnieść niejedną osobę z zaniżoną wartością, złamanym sercem czy depresją. Zmiętosi wasze mózgi tak, jak którakolwiek z poprzednika. Ale w taki pozytywny sposób. Ponieważ to mają wspólne te dwie gry, ogrzewają serducho pomimo wylewającego się z ekranu mroku (chociaż ten mrok bardziej dotyczy pierwszej części). Tak, mimo wyraźnie większej liczby wad Finding Paradise również jest grą piękną tylko pod innymi względami. 

    A Neil? Cóż, Neil przechodzi tu samego siebie. 

    Hadouken.

    A już za około pół roku prawdopodobnie będziemy z niecierpliwością wyczekiwać gry, która ma zamknąć naprawdę ważny rozdział w historii gier tworzonych w RPG Makerze, jakim jest seria To The Moon. Niewiele wiadomo o historii poza tym, że czerpać będzie z klasycznych powieści kryminalnych, dzieł Howarda Philipsa Lovecrafta (najszerzej znany ze stworzenia Wielkich Przedwiecznych, w tym Cthulhu). To naprawdę pobudza apetyt i zwiększa zniecierpliwienie, jakie nas dopada gdy myślimy tylko o poprzednich częściach. A co do timeline… 

    O ile twórcy utrzymują, że poznawać historie można niezależnie, to powstała oficjalna linia czasowa, która mówi nam… Nic. Twórcy jawnie wodzą fanów za nos i podrzucają nam cukierki, którymi mamy tylko zaostrzyć oczekiwania na danie główne, jakim będzie Impostor Factory. Opisy na Steam igrają z graczami, wszystkie informacje udzielane w wywiadach są umowne, informacje sprzeczne a wszystko jest utrzymywane nie tyle w tajemnicy, co po prostu… No dobra, w tajemnicy. Ale to jest ta tajemnica, której tajemniczość znosimy z przyjemnością. Podobnie jak to było w Avengers: Endgame, podobnie jak to jest w The Last of Us vol. 2 oczekujemy tego i nie chcemy wiedzieć nic, co mogłoby nam popsuć wrażenia z odbioru, gdy nadejdzie czas na skończenie tego dzieła, które już teraz można określić mianem arcydzieła. 

    Mam tylko nadzieję, że Neil pozostanie Neilem. 
    HXPKCyDNbqiLngTBZMNFInjBXsDK6W.png

    Oceń artykuł Impostor Factory, czyli ostatni lot na księżyc

    (4.46/5) 79 ocen

    Komentarze

    ekstra artykuł

    28 kwietnia 2020 16:38
    0

    Dpoko

    30 kwietnia 2020 06:24
    0

    Nigdy, nie widziałem takiego dobrego artykułu. Oby tak dalej !!!!

    27 kwietnia 2020 18:06
    0

    Fajny artykuł !!!

    27 kwietnia 2020 21:22
    0

    jeden z 3 artykułów który przeczytałam do końca

    6 maja 2020 17:09
    0

    fajny artykuł

    18 kwietnia 2020 12:41
    0

    fajny artykuł :)

    29 kwietnia 2020 08:16
    0

    fajnie sie czyta i spoko artykul daje 5 gwiazdek

    29 kwietnia 2020 10:55
    0

    Fajne ale 6,5/10

    29 kwietnia 2020 22:10
    0

    Spoko artykuł.

    18 kwietnia 2020 12:32
    0