Cześć, tu GLaDOS. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć wam o bardzo nietypowym temacie. Ostatnimi czasy najpopularniejszy producent gier komputerowych, Valve, zaczyna podejmować coraz gorsze decyzje. Niosą one ze sobą fatalne skutki i podnoszą głos niezadowolenia wśród graczy. Postaram się opisać każdą głośniejszą aferę i po krótce wyjaśnić co poszło nie tak. Zapraszam do czytania.
Zanim przejdziemy do meritum chciałabym opowiedzieć trochę o samym Valve. Firma ta została założona dwadzieścia trzy lata temu w mieście Kirkland w stanie Waszyngton. Od tamtej pory wypuściła ona na rynek kilkanaście gier, które w społeczeństwie graczy są określane jako bestsellery. Ta korporacja stoi również za powstaniem największej platformy gamingowej jaką jest Steam. Według aktualnych danych znajduje się na niej przeszło 15 tysięcy tytułów, a użytkowników od dawna można liczyć w kilkudziesięciu, jeśli nie w setkach milionów. Statystyki robią niemałe wrażenie, ale Valve zdaje się aktualnie bardziej odpychać graczy, aniżeli ich przyciągać. Dlaczego? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
1. Jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia żeby ktokolwiek próbował podważyć autorytet Steama. Tymczasem w zatrważającym tempie powstają i rozwijają się kolejne konkurencyjne platformy takie jak Epic Games, Gog, Ubisoft, Origin czy też Blizzard. Wiele z nich zaczyna wykupywać popularne i najbardziej oczekiwane tytuły aby przyciągnąć do siebie nowych użytkowników i odebrać okazję na zarobek gamingowemu gigantowi. To nie jedyny sposób, w jaki próbują one pokonać Steama. Darmowa gra co tydzień, intuicyjny i banalny interfejs, inteligentne reklamowanie się; to wszystko sprawia, że coraz więcej osób daje się przeciągnąć na stronę konkurencji. Użytkownik pójdzie tam, gdzie mu się najbardziej opłaca i nie trzeba takiego zachowania potępiać czy usprawiedliwiać. Tymczasem Valve zdaje się tym kompletnie nie przejmować. Aktualizacja designu klienta została obiecana graczom ponad rok temu, ale do tej pory nie ujrzała światła dziennego. Specjalne wydarzenia nie bawią już tak jak kiedyś, nagrody w nich otrzymywane nie są warte zachodu, a firma nawet nie stwarza pozorów, coby chciała walczyć o odchodzące od niej tytuły. Ludzi nie od dziś denerwuje przymus posiadania kilku kont na kilku różnych platformach, a obecna sytuacja zaczyna coraz bardziej tego wymagać.
2. Wcielmy się na chwilę w początkującego twórcę gier komputerowych. Właśnie chcemy wprowadzić na rynek swój pierwszy tytuł. Oczywiście zależy nam na jak najlepszym wynagrodzeniu za poświęcony trud i czas. Przed nami zostaje jedynie wybór platformy, na której będziemy sprzedawać swoją produkcję. Przyjmijmy, że jej jeden egzemplarz jest wart sto złotych. Jeśli wybierzemy współpracę ze Steamem to za każdą kopię otrzymamy 70 złotych a 30 trafi do kieszeni Valve. Jeśli zaś postawimy na konkurencyjne Epic Games zarobimy 88 złotych, a oddamy im zaledwie 12. Nie potrzeba znajomości matematyki na zaawansowanym poziomie aby zrozumieć które warunki współpracy są dla nas bardziej korzystne. To właśnie wysoka marża jest domeną Steama i powoduje ona, że mali twórcy nie są w stanie dorobić się dużych sum na tejże platformie. Z tego też powodu wielokrotnie zaatakowano Valve, które w odpowiedzi na oburzone głosy tlumu postanowiło obniżyć marżę - ale tylko przy spełnieniu paru warunków i tylko dla twórców sprzedających swoje gry w milionach egzemplarzy. Musicie przyznać, że nie było to zbyt inteligentne posunięcie.
3. Valve w ostatnich latach zdaje się sprawiać wrażenie jakoby niekoniecznie radziło sobie również z tworzeniem i rozporządzaniem swoimi produkcjami. Najsłynniejszym zarzutem stawianym tej firmie jest brak kontynuacji Half-Life'a, Portala oraz Left for Dead. Te gry miały w miarę dobre zakończenie, ale były na tyle świetnie zrobione, że użytkownicy od lat próbują wybłagać kolejne części. Valve pozostaje nieugięte. Jak mawia popularny mem, to za sprawą tego, że nie potrafi ono liczyć do trzech, dlatego też nie doczekamy się trzeciej części żadnej z wcześniej wymienionych produkcji.
Kolejne fale negatywnych opinii zostały wywołane przez wprowadzenie aktualizacji "Meet Your Match" do Team Fortress 2 oraz umieszczenie Counter Strike: Global Offensive na rynku jako produkcję darmową. Liczba cheaterów w obydwóch grach zaczyna przekraczać wszelkie granice. Ludzie którzy spędzali w tych tytułach tysiące godzin powoli zaczynają rezygnować, bo nie mogą pogodzić się ze zmianami. Temat oszustów i rozdawanych banów jest bardzo obszerny i polecam się w niego zagłębić. Jeśli macie słabe nerwy i jeszcze nie rozpoczęliście swojej przygody z którąś z wymienionej wcześniej strzelanek, proponuję poważnie się nad tym zastanowić.
Na podsumowanie dodam, że spędziłam trochę czasu na głębszym researchu aby dowiedzieć się co dokładnie stoi za podejmowaniem tak złych decyzji. W niektórych źródłach napisano, że podobno w ostatnim czasie w firmie nastąpiła duża rotacja pracowników, a rozporządzanie niektórymi sektorami trafiło do rąk kompletnie niedoświadczonych osób. Nie wiem niestety, na ile jest to prawdziwa informacja, jednak i tak nic nie usprawiedliwia działań Valve. Firma najwyraźniej zdaje się ignorować opinie społeczności graczy i obecnie wychodzi jej to na złe. Pomimo wszystko jestem zdania że Steam i tak jest najlepszą platformą ze względu na ogrom możliwości jaką daje swoim użytkownikom, obszerną bazę gier i świetny kontakt ze supportem. Zapraszam was do wyrażenia swojej opinii na ten temat, a tymczasem dziękuję za przeczytanie i do następnego,
GLaDOS.
spoko artykuł
spoczko co nie
no nawet nawet artykuł
Można Powiedzieć Że Napisałeś Fajny Artykuł
superowy artykul
no spoko
spoko artykuł
to takie niewine faiowe git maionez oklkk
no jest takie se
mega faiowy artykul wogle ok