Tym razem EA posunęło się za daleko.
EA znane ze swej ,,chciwości’’ i talentu do niszczenia znanych marek tworzyło Battlefront II – drugą część znakomitego Battlefronta I, strzelanki wieloosobowej osadzonej w świecie Gwiezdnych Wojen. Jednak już w otwartej Becie gracze zaalarmowali – płatne skrzynki. I nie, to nie są tylko kosmetyczne przedmioty, ale przedmioty które realnie zmieniają przebieg rozgrywki. EA jednak odpowiedziało, że ,,możemy spać spokojnie’’, ale jak się później okazało – to był dopiero początek.
Gracze pokusili się zbadać system nagród przedpremierowo, i okazało się, że możesz zdobyć najsilniejszą postać (Darth Vader)… ale musiałbyś walczyć ok. 40 godzin. Ale jeżeli chcesz zdobyć wszystko, musiałbyś grać przez PÓŁ ROKU lub…
*khe, khe* zapłacić ok. 7,5 tys. Zł.
EA zaczęło próbować na Reddicie uratować swój wizerunek, pisząc taki oto post: ,,celem jest zapewnienie graczom poczucia dumy z odblokowywanych herosów.’’ Tłumaczenie to tylko zdenerwowało graczy, tak bardzo, że post jest redditowym rekordzistą w ilości ,,łapek w dół’’, było ich ponad 700 tyś. Dla porównania, poprzedni rekordzista miał ich ,,tylko’’ 24 tyś.
EA cały czas się zakrywało i zaostrzało konflikt. W końcu właściciel praw do Gwiezdnych Wojen się włączył. Na dzień przed premierą Jimmy Pitaro z Disneya zadzwonił do szefa Elektroników. Nie znamy przebiegu rozmowy, ale wiemy, że skończyła się dla nas dobrze, gdyż następnego dnia wyłączono system mikrotransakcji, a EA przeprosiło.
Na razie wygraliśmy, ale mikrotransakcje mają wrócić w zmienionej formie.
Za to EA straciło, i to dużo, gdyż sprzedaż Pre-Orderów gry spadła o 60%.
A szkoda, bo gra wyglądała bardzo dobrze, a rozgrywka też była bardzo dobra.
No, ale jaki tam koniec lootbox’ów, hmm?
Sprawa była tak głośna, że politycy z całego świata zainteresowali się tym. Skrzynki wzięła pod lupę belgijska komisja hazardowa, a tamtejszy minister sprawiedliwości zapowiedział, że w przyszłości ma zamiar szukać sojuszników w instytucjach unijnych i spróbuje zakazać lootboksy w Europie. Za to we Francji i w USA trwa postępowanie. Oni też mają zamiar ze skrzynkami walczyć.
I tak szczerze, to wcale nie jest tylko wina EA.
To MY, gracze, jesteśmy sami sobie winni.
Od lat chcemy, by gry były lepsze, dłuższe, ładniejsze i bardziej dopracowane, ale jednocześnie chcemy, aby zostały w tej samej, przystępnej dla nas cenie. Dla wydawcy to niemożliwe. Przez 20 lat koszt gry AAA wzrósł aż DZIESIĘCIOKROTNIE! A my nadal chcemy, by były sprzedawane w podobnych cenach. Giganty takie jak Ubisoft czy EA muszą uważać, bo jakikolwiek nieudany tytuł oznacza teraz w ich branży bankructwo. To uzasadnia, dlaczego zdesperowani twórcy umieszczają w grach po 250 zł nachalne mikrotransakcje.
Gry F2P zarabiają więcej na mikrotransakcjach, niż gry AAA.
Jeżeli chcemy, by Developerzy traktowali nas na serio i nie dręczyli takimi zabiegami, też musimy się zmienić, bo głosujemy portfelem, i pokazujemy, że ta taktyka działa.
Artukuł okej, dotyczy istotnej sprawy, trochę nieaktualny bo sprawa potoczyła się dalej. Więcej własnych wniosków ;) Powodzenia!
Na moje to nie jest koniec sam gram w star wars’y .